Hej:)
Oj już bardzo dawno mnie tu nie było, ale sesja w toku i nie mogę sobie wygospodarować czasu na napisanie posta. Nie obiecuję, że się poprawię, ale na pewno się postaram.
Na promocji - 40% w Rossmannie kupiłam sobie dwie saszetki do pielęgnacji twarzy.
Zacznijmy od peelingu gruboziarnistego z Bielendy Proffessional Formula. Efekt jaki mamy osiągnąć po zastosowaniu to idealnie matowa, świeża i gładka cera o ładnym, zdrowym kolorycie. Pory zwężone i mniej widoczne, zaskórniki zredukowane. Skóra doskonale przygotowana do dalszych zabiegów kosmetycznych.
Od samego początku zaznaczę, że jeżeli ktoś nie lubi, nie może stosować peelingów bardzo zdzierających naskórek nie powinien w ogóle rozglądać się za tym peelingiem. W opakowaniu znajdują się dwie porcje peelingu. Jedna taka porcja jest nawet za duża na jednorazowe użycie. Peeling jest przezroczysty z niebieskimi drobinkami. Na początku bardzo byłam zdziwiona, bo wydawało mi się, że konsystencja i wielkością drobinek nie różni się niczym od zwykłego peelingu. Było to jednak mylne wrażenie. Jest to zdzierak idealny. Moja skóra wymagała porządnego oczyszczenia i ten peeling poradził sobie z tym fantastycznie. Co prawda po zmyciu byłam trochę czerwona na nosie i policzkach, ale znikło mi to w ciągu pół godziny. Od dawien dawna mam problem z zaskórnikami. Jednak dopiero pierwszy raz się spotkałam z takim natychmiastowym efektem poradzenia sobie z tym problemem. Na pewno efekt po mikrodermabrazji jest jeszcze lepszy, ale ta saszetka na promocji kosztowała około 1,3 zł. Zaobserwowałam również, ze pory widocznie się zmniejszyły. Przy najbliższej wizycie w drogerii muszę rozejrzeć się czy dostępna jest pełnowymiarowa wersja tego produktu.
Dla poprawienia efektów po peelingu zastosowałam od razu maskę termoaktywną Synergan. Jakie było moje zdziwienie gdy po otwarciu okazało się, że maska ma bardzo gęstą konsystencję. Moja pierwsza myśl to może jest przeterminowana albo zepsuta. Wszystko sprawdziłam i wydawało się być ok, więc postanowiłam nałożyć ja na twarz. Specyfiką tej maski jest fakt, że czujemy przyjemne ciepło podczas nakładania. Maska po kilku minutach prawie cała się wchłonęła. Nadała ona mojej skórze bardzo świeży wygląd. Skóra była nawilżona i odprężona. Na pewno jednak nie będę używać tej maski w bardzo upalne dni, bo nie było by to zbyt komfortowe ze względu na jej termoaktywną formułę. Przy takiej pogodzie jaką mamy teraz nie widzę żadnych przeciwwskazań. Nie wiem jednak czy gdybym nie użyła wcześniej tego peelingu to maska nie okazałaby się zbyt odżywcza i nie przetłuściłaby mi skóry.
Podsumowując, duet ten bardzo dobrze spisał się na mojej twarzy. Potrzebowałam bardzo porządnego oczyszczenia i w tym wypadku okazał się niezastąpiony
Pozdrawiam,
Asia:)
P.S. Nie pokazałam Wam efektu jaki daje na skórze, bo nie jestem jeszcze gotowa, aby wstawić swoje zdjęcie bez makijażu. Makijaż muszę mieć zawsze jak wychodzę z domu i jest bardzo małe grono osób, które widziało mnie bez podkładu.
Nie często stosuję peelingi w saszetkach, jednak z tego co piszesz zapowiada się ciekawie
OdpowiedzUsuńnoooo to następne spotkanie blogowe zorganizujemy pod hasłem "no make-up" - ha! i nie będziesz miała wyboru :P
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe produkty, ta maska termoaktywna jest interesująca, nigdy nie miałam saski wytwarzającej ciepło ;)
OdpowiedzUsuńmaski* :)
Usuńzostałaś otagowana :DD http://szaro--kolorowa.blogspot.com/2013/06/stoje-przy-tablicy.html zapraszam :))
OdpowiedzUsuńSynergen działa na mnie strasznie, mam uczulenie na ich wsyztskie kosmetyki...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem Synergen jest całkiem spoko. Stosuję od lat i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuń