sobota, 23 marca 2013

Słów kilka o siemieniu

Hej:)

Siemię lniane jem już od końca stycznia, dziś chciałam się z Wami podzielić moimi spostrzeżeniami na jego temat. Wiem, że już wiele zostało o nim powiedziane, ale chciałam dorzucić swoje trzy grosze:)
Jadam 1,5 łyżeczki ziaren dziennie. Siemię zawsze zaparzam wrzącą wodą wieczorem, a zjadam przed śniadaniem. Wody wlewam zawsze tyle, żeby była 2-3 mm ponad ziarnami. Taka forma jest dla mnie najłatwiejsza i najmniej czasochłonna w przygotowaniu. Zjadam zarówno ziarna jak i wytworzony przez ziarna "glutek". Dziewczyny, które choć raz próbowały siemię wiedzą o czym mówię:) Nie dodaję do niego żadnych polepszaczy smaku, siemię bardzo mi smakuje samo w sobie. Można kupić siemię w wersji zmielonej, jednak takie w ziarnie jest bardziej wartościowe i bezpieczniejsze.
Siemię kupuję w sklepie ekologicznym, ale z tego co wiem można je spotkać w normalnym sklepie również. Ja zdecydowała się na ekologiczny sklep, bo przynajmniej mam pewność, że kupię ziarna dobre jakościowo. Ceny są różne, ale więcej niż 6 zł nie zapłacimy za opakowanie:)


Podczas picia siemienia nie stosowałam żadnych innych suplementów, wspomagaczy, nie zmieniłam pielęgnacji, więc wszystkie zauważone u mnie efekty w 99,9% są wynikiem picia siemienia.

Efekty:

Paznokcie - zauważyłam, że paznokcie dużo szybciej mi rosną, są twardsze i mimo ciągłego malowania, nie rozdwajają się. Porost jest bardzo wyraźny i dużo szybszy niż zawsze. 
Włosy - w sumie po to zaczęłam jeść siemię lniane. Po półtora miesiąca włosy są w lepszej kondycji, dużo szybciej rosną, zauważyłam też wysyp nowych włosów. Nie zauważyłam poprawy w nawilżeniu. 
Cera - tu są najlepsze efekty, nie zmieniłam pielęgnacji, a cera jest w dużo lepszej kondycji.  Czasem wyskakują mi jakieś drobne niedoskonałości, ale zdarza się to raz na miesiąc. Skóra jest lepiej nawilżona. Jestem bardzo zadowolona. 
Inne aspekty - siemię wpłynęło na polepszenie przemiany materii, pomogło mi też na PMS. Borykałam się z dość dużymi bólami zawsze na początku menstruacji, teraz zauważyłam poprawę. Może nie jest idealnie, ale jest dużo lepiej niż było. 

Nie zauważyłam, żeby siemię pomogło mi na polepszenie odporności, nie zauważyłam, też żadnej zmiany wagi. Patrząc na kaloryczność siemienia to plus:D
Picie siemienia mam zamiar kontynuować jeszcze przez następne 1,5 miesiąca. Później zrobię sobie miesięczną przerwę i zapewne znów wrócę do jedzenia ziarenek lnu. 

A Wy piłyście kiedyś siemię? Ja mogę Wam polecić je z czystym sumieniem. 

Pozdrawiam, 
Asia:)


7 komentarzy:

  1. ja najczęściej dodaję siemię lniane do jogurtu lub do sałatek:) niestety nie jem zbyt często, ale muszę w końcu wyrobić w sobie nawyk codziennego jedzenia siemienia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój mąż mnie namawia, aby spróbowała, ale jakoś się przed tym bronię :) Nigdy nie próbowałam, a twierdzę, że jest niedobre - normalnie jak dziecko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie jakoś ciężko się przekonać do tego siemia lnianego :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie brońcie się dziewczyny ja je uwielbiam :)cera, paznokcie, włosy rewelacyjna odżywka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja sąsiadka kiedyś piła i sobie chwaliła :-)) super że widać już tyle popraw!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie piłam, ale mama ciągle suszy mi o to głowę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mogę się do niego przekonać;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)
Komentarze, które będą tylko reklamą bloga/rozdania będą usuwane:)
Osoby anonimowe proszę o podanie imienia:)